Mamy Nowy Rok
Data publikacji: 2006-01-01
Łodzianie 2006 rok przywitali w klubach, pubach, na imprezach pod chmurką i na prywatkach. Bawiła się większość z nas, ale jak zgodnie twierdzą uczestnicy imprez i ich organizatorzy, Sylwester w Łodzi był mniej huczny niż poprzedni.
Najgłośniej było w Hali Anilany, gdzie bawili się fani muzyki drum'n'bass. 60 tysięcy Wattów nagośnienia obudziłoby nawet zmarłego. Do tańca zagrzewali m.in. brytyjscy didżeje. Zupełnie inny klimat zaledwie parę przecznic dalej. Do klubu Cube przyszli miłosnicy spokojniejszych rytmów. Tu królowały największe przeboje muzyki pop. Inna muzyka, inne stroje, zdecydowanie ciszej. Najwytworniej było chyba w Klubie Spadkobierców. Wytworne jedzenie, drogie kreacje, muzyka pokolenia Czerwonych Gitar i Trubadurów. Tak bawiła się śmietanka Łodzi - lekarze, politycy, biznesmeni. A kto nie miał biletu na żadną z imprez mógł przyjść na Stary Rynek. Tu do tańca zagrzewali Rico Sanchez i Gipsy Kings. O północy Łodzianie wyciągnęli zza pazuchy ..szampana. Legalnie, bo miasto wcześniej zgodziło się na wzniesienie symboliczngo toastu.
Wszystko dobre co sie dobrze kończy. Sylwester w całym regionie prawie wszystkim minął spokojnie. Wybuchło kilka pożarów, izba wytrzeźwień miała dwa razy więcj klientów niż normalnie, na pogotowiach też na nudę nie można było narzekać. Za to od rana sprzatanie po nocnych szaleństwach rozpoczęli pracownicy MPO. Najwięcej śmieci było do zebrania w Łodzi. Wywieziono kilka ton śmieci - głównie butelek i plastikowcyh kubeczków.
Brak komentarzy