Współczesne wojny walutowe.
Data publikacji: 2012-02-03
Z pewnością wiele osób zastanawia się co jest powodem gwałtownych wahań kursów walut, spadków cen akcji lub nagłych wzrostów indeksów giełdowych. Te zmiany następują w ciągu kilku zaledwie tygodni, a towarzyszy im zwykle zmasowana kampania medialna. Na te wszystkie wydarzenia powinniśmy spokojnie patrzeć przez pryzmat wojny walutowej jaka rozgrywa się między USA i resztą świata, głównie Chinami.
Nasza strefa Euro prawie w ogóle nie ma w tej wojnie znaczenia i może jedynie służyć jako zwykły straszak na inwestorów. Jeżeli cofniemy się w czasie o kilka lat to zauważymy jedną zadziwiającą prawidłowość. Kolejne spadki kursu dolara były spowodowane głównie celowym osłabianiem tej waluty przez bank centralny FED ( najczęściej poprzez dodruk pieniędzy w postaci zwiększania deficytu Rządu USA). Gdy kurs osiągał wartość ok 2,7-2,9 zł wybuchała w mediach informacja o kłopotach najpierw Islandii, potem Irlandii , następnie Hiszpanii, Grecji, a ostatnio słyszymy już o problemach całej strefy euro. Wszystko to działo się w określonej sekwencji, czyli –
-słaby dolar ( przelicznik EUR/USD około 1,4 ),
-padała informacja o kryzysie w strefie Euro,
-następowało wzmocnienie dolara do poziomu ponad 3 zł ( przelicznik EUR/USD w okolicach 1,3 )
- wreszcie dodruk pieniędzy i powtórka tej sytuacji.
Uważny obserwator wydarzeń politycznych mógł z tych zjawisk czerpać nie lada korzyści finansowe, np. kupować euro przy silnej złotówce ( słabnącym dolarze ), a sprzedawać przy słabej ( silniejszym dolarze ). Z tego wszystkiego wynika, że euro służy tylko i wyłącznie do podbijania kursu dolara i przygotowaniu FED do kolejnej akcji drukowania pieniędzy ( nazywają to naukowo QE3- quantitative easing część 3 ). I oto w tym tygodniu po drugiej stronie Atlantyku obserwujemy ponowną próbę osłabienia dolara poprzez podniesienie długu rządu USA o kolejne 1,2 biliona USD. Co FED wydrukuje sobie przy okazji i rozda zaprzyjaźnionym europejskim bankom, a te z kolei przekażą je swoim ulubionym rządom tego się pewnie już nie dowiemy bo gdy tylko kongresmeni Jim deMint ( partia demokratyczna ) i Ron Paul ( partia republikańska ) wspomną o audycie FEDu , zaraz podnosi się medialny jazgot, że to zamach na niezależność tego banku. Przypomnę, że FED jest bankiem prywatnym czyli ani nie jest federalny ani nie ma żadnych rezerw.
Największe więc napięcie występuje na linii USA-Chiny i tylko w tym kontekście możemy zrozumieć co dzieje się w sferze finansów, nawet i polskich. Chiny mają nie lada problem. Są rzeczywiście potężnym eksporterem z bardzo tanią siłą roboczą, z którą nikt nie jest w stanie konkurować. No bo kto w Europie czy nawet w Stanach pracowałby teraz 12 godzin i spał w miejscu pracy przy tych wszystkich płacach minimalnych, kodeksach i związkach zawodowych. Świat się rozleniwił, świat woli pić piwo i patrzeć w telewizor dlatego nie jest w stanie konkurować w tej dziedzinie z Chinami. Wszyscy jednak żądamy niskich cen, żądamy tanich towarów, a jedyną drogą do ich obniżania są niskie koszty pracy czyli niskie pensje pracowników. Wyjściem dla Chin byłoby umocnienie własnej waluty ( RMB ) po to, żeby wykształcić warstwę średnią, własnych konsumentów, którzy uniezależniliby swój kraj od konsumenta amerykańskiego.
Cały mechanizm działa w ten sposób, że Ameryka musi utrzymywać silną walutę ponieważ to wpływa na niskie ceny surowców ( przede wszystkim ropy naftowej ) służących do chińskiej produkcji. Towary wytworzone w chinach wysyłane są do Stanów, a następnie uzyskane w ten sposób dolary wysyłane są do Chin. Z kolei te dolary inwestowane są w amerykański dług, który z powrotem zamieniany jest na towary i tak w kółko, profity z takiej cyrkulacji pieniędzy i towarów pozostają w kieszeni wąskiej elity w chinach i całkiem sporej grupy bankowo-militarno-politycznej w USA. Upływający czas powoduje, że konsument amerykański jest jeszcze bardziej zadłużony, a pracownik chiński jeszcze bardziej obciążony pracą ( liczba samobójstw wśród pracowników jest chyba teraz najwyższa w historii ). To są widoczne mankamenty takiej sytuacji no bo przecież nie można się zadłużać w nieskończoność i nie można w nieskończoność trzymać ludzi w niewolniczej pracy. Inny poważny mankament to taki, że silny dolar osłabia amerykański export oraz bardzo poważnie ogranicza wydatki wojenno-wojskowe.
W związku z tym FED jest zmuszony osłabiać własną walutę i w dłuższej perspektywie dalej będzie to robić. Za każdym razem gdy USA osłabiają swoją walutę fenomen polegający na tym, że dolar ma status waluty rezerwowej powoduje umacnianie się innych walut na świecie, co z kolei staje się problemem tych krajów, ponieważ każdy z nich zainteresowany jest osłabianiem swojej waluty stymulującej eksport. Ważna jest wtedy obserwacja przeliczników tych walut. Kraje te w takiej sytuacji próbują szybko osłabić swoją walutę, poprzez dodruk i kupno tych sztucznie wytworzonych dolarów. W wyniku tego przeliczniki pozostają na niemienionym poziomie, a tylko coraz wyraźniejszą oznaką takiej operacji jest kolejny wzrost cen złota i srebra, które są barometrem inflacji. Na szczęście kupowanie złota i srebra nie jest jeszcze zakazane, więc zachęcam do zakupów.
Potapczyk Maciej, Nowa Prawica Łódź
Brak komentarzy